Wielka Korona Tatr Pawła Orawca
Paweł Orawiec w czasie 60 godzin i 41 minut godzin wszedł na 14 najwybitniejszych tatrzańskich szczytów przekraczających 8000 stóp, czyli 2438 metrów. To najszybsze pokonanie tzw. Wielkiej Korony Tatr.
A to relacja Pawła:
Ponieważ ktoś kiedyś, nie tak dawno z resztą, wymyślił temat Wielkiej Korony Tatr, więc siłą rzeczy ktoś w końcu musiał sprawdzić, jak szybko można skompletować te 14 tatrzańskich ośmiotysięczników. A poza tym każdy pretekst jest dobry, jeśli tylko stanowić może fundament dobrej przygody ;)
Pomysł narodził się w zeszłym roku. Wątpliwości było sporo, odnośnie przebiegu trasy, trudności, całej logistyki. Aby zacząć trzeba było się trochę przygotować, poza tym i zdrowie musiało być, i pogoda... Nieco wcześniej wybrałem się też na najtrudniejszy technicznie fragment trasy, czyli Grań Wideł, aby sprawdzić czy całe to "przebiegnięcie" da się zrobić bez liny. No i w sumie pozostało czekać na odpowiedni moment. Miał być lipiec ale się nie składało, pogodowo też. Za to ostatnie prognozy przesądziły o wyborze, nieco spóźnionego terminu.
Co zaś się tyczy wyboru trasy... Priorytetem był czas. Zależało mi jednak na poprowadzeniu trasy w taki sposób aby jej przejście dostarczyło mi emocji i zmusiło do wysiłku wspinaczkowego. Bardzo nie chciałem aby zrobił się z tego bieg kondycyjny. Po pierwsze dlatego, że kondycji ultramaratończyka nie mam a po drugie za bardzo lubię się wspinać:) W kilku miejscach przebieg trasy musiał ulec zmianie, czasem trzeba było zejść bardzo nisko aby "zatankować" płyny w jakimś potoku lub jeziorku, rzadziej w schronisku. Wiedziałem, że będę potrzebował dużo wody, jednak pogoda i wysiłek sprawiły, że przez te trzy dni wypiłem około 14 litrów płynów. Tego się nie spodziewałem :) Nie chciałem też korzystać z żadnego wsparcia, dla odmiany dwa razy posiliłem się w schroniskach.
W czasie przejścia zorganizowałem sobie dwa prawie 12-to godzinne biwaki. Trochę długo jak na "czasówkę" ale też nie miałem co pobijać. Przede mną nikt na coś takiego się nie skusił. Poza tym kiedy zorientowałem się, że nie dam rady przebiec tego w dwa dni, jak pierwotnie zakładałem, wówczas przyszło delikatne rozprężenie i chęć "pobiwakowania" ;)
Miałem ze sobą trzy pary butów; typowo wspinaczkowe, podejściówki oraz do biegania. Poza tym zrezygnowałem naprawdę z wielu rzeczy (ale nie z woreczka na magnezję, hahaha). To oczywiście skutkowało tym, że nie było miejsca na żadne sytuacje awaryjne... Najtrudniejszy technicznie odcinek to Grań Wideł V/V+. Sporo wspinania było na grani między Durnym Szczytem a Baranią Przełęczą oraz między Sławkowskim a Staroleśnym - do III. To właśnie grań Nowoleśnych Turni a konkretnie przejście Warzęchowych Turni z pewnością było najbardziej niebezpieczne ze względu na dużą kruszyznę.
Poniżej czasy z kamerki GoPro
start, sobota 27.08.2016
Tatrzańska Łomnica 4.40
Kieżmarski Szczyt 7.34
Łomnica 9.35
Durny Szczyt 10.26
Baranie Rogi 12.00
Lodowy Szczyt 13.35
Pośrednia Grań 16.55
biwak w Dolinie Staroleśnej
Sławkowski Szczyt 7.23
Staroleśny Szczyt 10.46
Gerlach 14.31
Kończysta 18.05
biwak na Stwolskiej Przełęczy
Ganek 7.49
Wysoka 9.53
Rysy 10.54
Krywań 16.01
koniec, poniedziałek 29.08.2016
rozwidlenie szlaków przy Jamskim Stawie 17.21