TKG Vertical zaprasza na spotkanie organizacyjne wszystkich zainteresowanych kursem taternictwa jaskiniowego na dzień 23 maja do Gugu Bar przy ul. Piłsudskiego w Zakopanem na godzinę 19.00.
Tel. kontaktowy: 886-545-806
03.05 2025 r.
Rejona Hohe Wand - droga Poppitz za 5, a następnie z niej przejście na drogę Hinterholz za 5
Ania i Konrad
Hohe Wand Austria - droga Draschgrat light 4-;
Anna i Konrad; 27 kwietnia 2025 r.
12.04.2025 – Alpy, Grupa Ortlera, „Don’t stop me now”. TD- M5+, 750, 300 m. Jędrzej Myśliński, Paweł Orawiec
Prawdopodobnie nowa droga na północnej ścianie Vertainspitze
Szczyt znajduje się w Grupie Ortlera a jego północna ściana startuje znad niewielkiego lodowca Zay w dolinie o tej samej nazwie - Zaytall. Skorzystaliśmy z winterrauma przy nieczynnym schronisku Dusseldorfer (Rif. Serristori) - w sumie dwa noclegi, przed i po wspinaniu. Pomysł Jędrka Myślińskiego, pewno jeden z kilkudziesięciu kłębiących się w jego głowie... ;)
20.03.2025 lot z Warszawy do Wiednia i dalej do addis Abeby, potem do Edebbe .
Pierwszego dnia ogród botaniczny z olbrzymią ilością gatunków drzew i pływanie po zatoce.
Kolena atrakcją i aklimatyzacja to wejście na wulkan.
Treking klasycznie, po zarejestrowaniu i noclegu, kilka dni z noclegami w bazach (domki z pryczami piętrowymi). W porównaniu do Himalajów dużo bardziej dziki i wymagajacy.
Z ostatniego obozu wyjście szczytowe o godzinie 1.00 z czołówkami. Dodatkowym utrudnieniem była burza śnieżna w godzinach wieczornych co spowodowało oblodzenie trasy i zalodzenie lin poręczowych. Trzeba było przejść przez dwa lodowce i ostatni odcinek graniowy. O trudnościach wejścia może świadczyć fakt, że tylko połowa uczestników weszła na szczyt. Powrotny treking jeszcze bardziej trudny bo w wersji przyspieszonej. Za to mogliśmy w ostatnim dniu skorzystać z raftingu po pięciu wodospadach początkowego Nilu.
Nadesłał Leszek Pieniążek
W dniach 28 luty do 4 marca działaliśmy narciarsko w Alpach Retyckich. Ściślej odwiedziliśmy grupę Ortlera oraz Otztal rejonu Maso Corto. Wyszła z tego piękna słoneczna Italia :)
Pogoda dopisała. Prawdziwym wyzwaniem, okazała się logistyka gdyż przyjechaliśmy przed sezonem skiturowym. Zamknięta jedna z dróg z Santa Cateriny do Forni wymusiła zmiany planów. Ale i tak w pierwszym dniu udało się podejść w rejon lodowca spływającego z Monte Vioz. W drugim dniu wyszliśmy niemal na szczyt Monte Giumella skąd w zupełnej samotności, w nienaruszonym śniegu zjechaliśmy po lodowcu do doliny. Trzeci dzień to działanie w Alpach Otztalskich. Wspomogliśmy się koleją linową w ośrodku narciarskim Maso Corto lecz po przejściu grani i zjechaniu na lodowiec Hintereis spotkaliśmy tylko kilka osób. Wyszliśmy na Punta Vallelunga a potem jeszcze na Przeł Hintereis.
Piotrek Krzan i Paweł Orawiec
Baranie Rogi 22.02.2025 Zbyszek Ania i Konrad
Niedziela 23 luty godzina 9:59 prezes pisze do mnie wiadomość "A opis jakiś do wycieczki walniesz". Ja se myślę: "Chłopie dej się zregenerować po wczoraj. Dopiero wstałem. A 24 godzin wcześniej byliśmy na szlaku w kierunku do doliny 5 stawów spiskich, startowaliśmy ze Starego Smokowca gdzie temperatura była grubo poniżej zera, na parkingu żałowałem że mam tylko jedną kurtkę i sugerowałem żeby Ania zakryła łydki. Nieskutecznie. Po dojściu do Hrebienioka temperatura już tak nie przeszkadzała, można było nawet zdjąć rękawiczki, a następnie że wzrostem wysokości naszej i słońca na niebie było coraz cieplej. W chacie Zamkowskiego zrobiliśmy sobie przerwę na śniadanie. Do tego momentu na pięcie Zbyszka zdążył się pojawić bąbel powodujący dyskomfort, na szczęscie Ania zawsze ma przybsobie apteczkę i poratowała go plasterkiem. Kolejnym przystankiem miała być chata Tery'ego. Tam docieramy już prawie roznegliżowani, żar lał się z nieba, z utęsknieniem wspominaliśmy chłód panujący na parkingu. W chacie There'ego zamawiamy piwo bezalkoholowe, ewidentnie każdemu chciało się pić. Zbysiu kolejny raz plajstruje piętę, a my liczymy ile nam zostało przewyższenia do szczytu Baranich Rogów, które były naszym dzisiejszym celem, wyszło nam że ponad pińcset metrów. Ciężko było nam wstać z krzeseł , padały sugestie że wracamy niby żartem, ale myślę, że w głębi duszy każdy tego chciał, tylko nikt tak naprawde nie chciał tego powiedzieć zdecydowanie i z przekonaniem. Wyszliśmy że schroniska, przeszliśmy przez staw podeszliśmy pod zbocze gdzie konieczne było ubranie raków i zaopatrzenie się w czekany. Myślę sobie ino pięćset metrów, jak ze schroniska na Markowych Szczawinach na szczyt Babiej Góry, powolutku krok za krokiem do dwóch godzin będziemy na szczycie. W jednej czwartej podejścia do Baraniej przełęczy Zbyszek zgłasza problem z piętą, musimy zrobić przystanek. Gruba akcja, w ruch wchodzi bandażowanie pięty, które na szczęście pomogło. W czasie podejścia żar leje się z nieba, zapas płynów które niesiemy szybko ubywają. Pogoda petarda, niebo niebieskie, bez żadnej chmurki, bez wiatru, warunki idealne, ale tęsknimy za choćby małym zefirkiem. W takich warunkach docieramy na szczyt. Tam spędzamy kilkanaście minut. Można by powiedzieć udało się. Jednak podczas zejście prezes przypomniał, że to nie koniec, że najczęściej ludzie giną podczas zejścia. Mówię mu żeby nie krakał, co oczywiście przynosi efekt odwrotny, wiem jakie są statystyki po co o tym mówić i to w najbardziej wymagającym terenie. Odcinek od szczytu do przełęczy jest dość eksponowany i popełnienie tam błędu nie jest wskazane. Śnieg już zmienił swoją strukturę i trzeba było uważać, wcześniej był betonik a teraz przyją strukturę kaszy i wyjeżdżał z pod buta. Do przełęczy czułem podwyższony stres. Od przełęczy już mentalny luz, najniebezpieczniejsze miejsca mieliśmy za sobą. Na zejściu mijaliśmy ludzi bez koszulek, żar jeszcze lał się z nieba, ale nad chatą już pojawił się cień, po dotarciu do niego odczuliśmy przyjemny chłód, w chacie odkryłem przepyszną zupe czosnkową którą przegryzałem kanapką zrobioną przez Anię. Już byłem szczęśliwy że nam się udało, ale z tyłu głowy echem odbijały się słowa prezesa o statystykach , więc pełny sukcesu ogłosiliśmy dopiero na parkingu. Chociaż statystyki podróży samochodem na zmęczeniu też nie są zbyt korzystne. Także w napięciu dotarliśmy do domu z którego po przespaniu się, po zachęcie prezesa na spontanie powstała tą relacja." Pozdrowienia dla wszystkich klubowiczy TKG Vertikal.
19 luty 2025 - Biala Woda Lodospad Kaskady
wspinali się: Szymon Sarna, Jakub Sarna, Andrzej Jania
15 luty 2025 - droga Koszałek Opałek 4+ i dołożony ostatni wyciąg z drogi last minute za 5+
wspinali się na dwa zespoły: Szymon Sarna, Jakub Sarna, Artur Bronaszewski, Andrzej Jania, Kuba Jania
2-5 luty 2025 -Norwegia okolice Lillehammer
Świetnie lodowe wspinanie w super warunkach. W wypadzie udział wzięli Szymon Sarna Jakub Sarna Piotrek Hodok Andzej Jania Artur Bednaszewski Tomek Żaba
Wyjazd w Wysokie Taury w składzie Szymek Tatar, Wiesiek Kowalski i Paweł Orawiec.
Działaliśmy cztery dni pod rząd w dniach 13 do 16 stycznia 2025 plus dwa dni na dojazd. Śniegu było bardzo mało więc cele i w ogóle całe plany trzeba było modyfikować. To jest jedna z najbardziej bezśnieżnych zim w historii - w Tyrolu także. Ale coś tam się udało.
W każdy dzień skitura miała co najmniej 1200 m przewyższenia. Ze względu na zamknięte schroniska musieliśmy się sporo nachodzić więc kilometrów było niemało. Ogólnie piękny region. Wyszliśmy na dwa szczyty Hochgasser 2922 mnpm i Rote Saule 2993 mnpm. Poszliśmy też do odległej doliny w kierunku szczytu Seekopf oraz w ostatni dzień łaziliśmy po lodowcu u podnóża najwyższego szczytu Austrii - Grossglocknera
11 styczna 2025 - droga W Samo Południe 5+
klasyka buli ; wspinali się: Szymon Sarna, Michał Bednaszewski i Andrzej Jania