Tre Cime i Cima Grande drogą normalną -IV
04.09.2023
Trzeciego dnia postanowiliśmy się wyspać. Więc na zwiedzanie wybraliśmy się dość późno. Z campingu wyjechaliśmy około godziny dziesiątej, a naszym głównym celem było dotarcie pod Tre Cime i znalezienie miejsca gdzie startuje droga którą chcemy się wspinać na najwyższy spośród tych trzech szczytów czyli na Grande Cime, Aby tam dotrzeć musimy najpierw dojechać do miejscowości Misurina z której to odbija droga w stronę schroniska Auronzo znajdującego się u podnóża trzech szczytów. Liczba miejsc parkingowych znajdująca się obok schroniska jest ograniczona i na drodze prowadzącej do tego schroniska natknęliśmy się na informacje że już parking jest przepełniony.
Udało się nam znaleźć miejsce na poboczu, a do schroniska podjechaliśmy autobusem. Cena za autobus 10euro od osoby w dwie strony, a cena za wjazd samochodem osobowym 30 euro.
Po dotarciu do schroniska naszym oczom ukazały się widoki :) tzn widoki już wcześniej się pokazywał ale tam były bardziej dopasione. Powoli zaczęliśmy zwiedzać i pstrykać zdjęcia. Od schroniska Auronzo biegnie wygodna szeroka droga którą idziemy u podnóża Cim. Miejsce piękne i dostępne dla każdego. Towarzyszą nam tłumy zwiedzających.
Po krótkim spacerze udaje się nam wypatrzeć miejsce startu drogi normalnej prowadzącej na Grande Cime. Aby do niej dotrzeć trzeba zejść z drogi nieopodal kapliczki tam znajdującej i udać się na ścieżkę wijącą się zakosami aż pod samą ścianę. Dzisiaj tego nie robimy. Wspinaczkę planujemy na następny dzień. Dzisiaj zwiedzanie i odpoczynek.
05.09.2023
Dzień czwarty.
Największy mój wróg właśnie się odezwał. To budzik. Wstajemy wcześniej żeby zdążyć przed tłumami i żeby móc dojechać samochodem na parking pod Tre Cime. Spakowani, zaprowiantowani wsiadamy w samochód i ruszamy. Po dotarciu pod schronisko naszym oczom ukazał się widok chmur pod nami. Nieśmiało ruszyliśmy szeroką drogą z której po chwili odbijamy na ścieżkę. Podejście troszkę męczy, pod startem drogi widzimy jakiś zespół który się szykuje do wspinaczki. W końcu docieramy pod drogę, zajęło nam to około godziny.
Długość drogi 650m różnica wysokości 450m wycena -IV ale to tak naprawdę w dwóch miejscach, większość to teren trójkowy. Całość drogi pokonaliśmy w butach podejściowych. W dwóch miejscach miałem myśl że mogły by się przydać buty wspinaczkowe.
Droga zaczyna się łatwą rampą którą śmiało można pokonać na lotnej, Ja prowadziłem Ania i Piotrek wspinali się za mną. Mieliśmy liny połówkowe 50m, Myślę że 30m były by lepsze. Szliśmy od stanowiska do stanowiska i musiałem co stanowisko wybierać nadmiar liny. Asekuracja chyba dobra, teren jak dla mnie był na tyle łatwy, że nie czułem potrzeby zakładania, a jak już taka zaistniała to można było coś spokojnie znaleźć. Orientacyjnie bez większych problemów, w jednym miejscu mieliśmy problem z odczytaniem drogi.
Niestety nie udało się dotrzeć na szczyt całej trójce, Po pokonaniu kluczowego miejsca. Znajdowaliśmy się na półce między ścianami. Obok nas był zespół który czekał aż będzie mógł zjechać gdy pokonamy ten wyciąg, a nad nami jakiś zespół szykował się do zjazdu. Niestety zespół nad nami strącił kamień i niefortunnie Ania dostał w ramie i rykoszetem od niej włoch który stał obok, włoch się zwijał z bólu, a Ania z lekkim grymasem twarzy i ze stoickim spokojem zakomunikowała, że nie jest zdolna do wspinania i żebyśmy szli dokończyć drogę.
W początkowej fazie nie chcieliśmy się z Piotrkiem na to zgodzić, ale po pertraktacjach Ania przekonała mnie żebym wyszedł jeszcze jeden wyciąg, może jej przejdzie i pójdzie dalej.
Tak zrobiłem, zacząłem się wspinać, ale stresik po tym zdarzeniu był większy i to był najgorszy wyciąg jak dla mnie, na pierwszych metrach nóżka mi się ześlizgnęła ze stopnia, tam żałowałem że nie mam butków wspinaczkowych, następnie przesztywniłem linę, bo chciałem zrobić dwa wyciągi naraz. Po walce ze sztywną liną udało się mi w końcu dotrzeć do stanowiska. Na radiu Ania oznajmiła żę nie idzie i czeka na nas na półce. Piotrek po kilku minutach już był przy mnie.
Po kolejnym wyciągu dochodzimy do kolistej półki, tam już teren puszcza, idzie się wygodną ścieżką trawersująca wokół szczyt, żeby w końcu odbić do góry, gdzie teren jest dwójkowy z jedny miejscem za -IV. Szybko dochodzimy do szczytu. Jednak jak szybko tam stanąłem tak szybko chciałem wracać. Pojawiło się we mnie uczucie że zdobywanie szczytów bez odpowiednich osób, nie jest nic warte. Do pełni szczęścia brakowało Ani. Chciałem szybko do niej zejść i zjechać już z tej góry. Także na górze dwa szybkie zdjęcia i powrót.
Po zjeździe do felernej półki, zastałem tam opalającą się Anię, po szybkim zmierzeniu jej wzrokiem stwierdziłem że jest dobrze. Piotrek do nas dojechał i stamtąd już w trójkę zaczęliśmy powoli zjeżdżać.
02.09.2023 Pierwszy dzień urlopu.
Tego dnia mamy zamiar wystartować w stronę dolomitów. Moim głównym celem jest wejść na Grande Cime drogą normalną, na której w dwóch miejscach znajdują się trudności za -IV, a reszta to teren dwójkowy trójkowy. A resztę urlopu mieliśmy poświecić na via ferraty i zwiedzanie. Ale po kolei. Jechała nas trójka. Ania Piotrek i ja. Do przejechania mieliśmy około 1000km. Postanowiliśmy że w drodze w dolomity zatrzymamy się w Austrii, żeby zrobić ferratę prowadzącą na szczyt Grosser Donnerkogel 2054mnpm na której to zamontowana jest podniebna drabina rozciągająca się nad wąwozem Grosser Donnerkogel. Wieczorem po przejechaniu 700km meldujemy się na parkingu gdzie spędzamy noc.
03.09.2023 Dzień drugi.
Zmięci spaniem w samochodzie, a w zasadzie próbą spania, budzimy się z Anią o 5:30. Po upływie odruchowo włączonej pięciu minutowej drzemki zrywam się i wychodzę z samochodu żeby obudzić Piotrka, który spał w hamaku. Po kilkunastu minutach od pobudki, pełni chęci do tego żeby się jeszcze położyć, ruszamy w górę, jest jeszcze ciemno, ludzie na parkingu, którzy balowali do późna jeszcze śpią. Oni pewnie wstaną wtedy jak już kolejka tam znajdująca się będzie kursowała. My chcąc uniknąć tłumów na feracie ruszamy z buta. Do górnej stacji kolejki dochodzimy po około półtorej godziny. Tam już słońce rozgoniło ciemności i ukazują się nam pierwsze widoki podczas urlopu. My z Anią mamy już „WOW”, ale Piotrek studzi nasze podniecenie sugerując, że w porównaniu z dolomitami to nic szczególnego. Zrobiliśmy sobie krótką przerwę na śniadanie. Podejście nas troszkę wypompowało z sił więc trzeba było uzupełnić paliwo w organizmie. Do ferraty zostało nam około 10min drogi. Po dotarciu do miejsca startu ubieram potrzebny sprzęt, zapoznajemy się z tablicą informacyjną pokazującą przebieg ferraty. Trudność ferraty na którą się wybieramy oscylują od A do D więc jak na pierwszą ferratę to ambitnie i ciekaw jestem co to będzie. Podsumowując ferrata przyjemna, przydają się na niej umiejętności wspinaczkowe, z tymi umiejętnościami jest łatwa i dająca dużo radości, występują na niej miejsca eksponowane i lekko przewieszone, gdzie przydaje się technika, ewentualnie czysta siła. Drabinka nad wąwozem ciekawa, jej bujanie sprawiło, że przejście po niej nie było pozbawione stresu. Z dołu wydawała się na stabilniejszą. Ferrata kończy się tuż przed szczytem Grosser Donnerkogel, na szczycie robimy sobie krótką przerwę na zdjęcia i posiłek, a następnie schodzimy szlakiem. Na parkingu chwile odpoczywam pijemy kawkę i jemy ciastko. Ogólnie przygotowujemy się do dalszej podróży. Przed nami około 4godziny jazdy na kemping Olimpia w okolicach Cortiny D’Ampezzo. Który od tej pory będzie naszym punktem wypadowym.
Konrad
08.09.2023 – Tatry. Żabia Turnia Mięguszowiecka.
Środkiem ściany, VI+. Paweł Orawiec, Przemek Pawlikowski, 6h
Podobno kiedyś, w latach 70-tych i 80-tych była to droga dosyć popularna. Od lat 60-tych przechodzona klasycznie. Po przejściu drogi wiemy jednak, dlaczego dzisiaj prawie nikt tam nie zagląda;) Zwłaszcza drugi wyciąg to balansowanie wśród odstrzelonych bloków rozmaitej wielkości. Nie za bardzo wiadomo za co łapać aby nie spadło... Jak to się w ogóle trzyma? :D
P.S. Naszym zdaniem haki i młotek niezbędne.
Fajna przygoda
25.08.2023 – Tatry. Mały Kieżmarski Szczyt.
Lewą częścią północnej ściany Złotego Kopiniaka tzw. Diretissima VI+/VII- (do Niemieckiej Drabiny). Paweł Orawiec i Adam Wojdyła, 6h
Droga raczej dla osób lubiących się trochę pobać ;) Niezbyt intuicyjny przebieg, mokre trudności, sporo kruszyzny. Ale tak na jeden raz jest oki
Zaciecie Fiali ( Fialov Kut ) VII
Bardzo ładne i lite zaciecie z dobrą własną asekuracją; haki przy głównych trudnościach i na stanowisku. Jeśli chodzi odczuwalne trudności to zdecydowanie nie więcej niż VII-
13.09.2023 r.
Adam Wojdyła, Boguś Głuc
Szarpane Turnie Pllŝkova Cesta VI-
Droga która warto zrobić i polecic;) Bardzo ładna od pierwszego do ostatniego wyciągu,a jest ich w sumie 5.
Wspinanie w litej skale z dobra asekuracja i kilkoma stałymi punktami i stanowiskami
07.09.2023 r.
Adam Wojdyła i Boguś Głuc
Wejście kursowe do jaskini w dniu 20 sierpnia 2023 r.
Uczestnicy: Beata, Kamil, Kuba i Grzesiek
Hokejka na zachodniej ścianie Łomnicy
Adam Wojdyła i Paweł Orawiec
16 sierpnia 2023 r.
Na Igłach Chamonix od południa wraz z Marcinem. Znany rejon, ponoć jedyny w swoim rodzaju. Pierwsza droga czyli Georges była w miarę sucha ale na drugiej dostaliśmy po nosie. Prognozy się nie sprawdziły i deszcz przyszedł rano zamiast późnym popołudniem. Musieliśmy poczekać aż przeschnie i weszliśmy w Children przy mokrych rysach. To była szkoła życia wspinacza :D
6a+ to takie VII- na nasze.
Drogi oscylują wokoło 10 wyciągów, ciągowe wspinanie. Prawie nie ma restowych wyciągów...
1) 27.07.2023 – Alpy. Envers des Aiguilles. Pointes des Nantillons. Bienvenue au Georges V. 6a+, 350m. Marcin Drwota
2) 28.07.2023 – Alpy. Envers des Aiguilles. Aiguille de Roc. Children of the Moon. 320m. 6a+. Marcin Drwota
Paweł Orawiec
Batyzowiecki - droga Pytlakuv Expres VI+
Droga ładna, lita i pewna asekuracja, na większości stanowisk dwie plakietki. Droga napewno godna polecania, ładna, logiczna linia i łatwa jak na VI+;)
Adam Wojdyła Kamil Łazarz
13/08/2023
W systemie jaskiń Demianowskich - Grzesiek, Łukasz, Marcin, Witek, Zbyszek
Dolina Demianowska, Niżne Tatr
06.06.2023
30 lipca 2023 r.
Uczestnicy: Ania, Jarek, Kamil i Grzesiek
Fot. Anka i Kamil