Najpewniej w ostatni dzień jesieni ruszyła ekipa kursu taternictwa jaskiniowego w stronę Doliny Kasprowej. Zaczęliśmy od trawersu Wyżniej Kasprowej, skąd wycofaliśmy się zjazdem w okolice otworu Średniej Kasprowej. Tam już dopadła nas zima. Z kolei w środku Niżniej Kasprowej panowały jeszcze odwilże i jaskinia puściła nas na sucho tylko do jeziorek nad Wielkim Progiem.
Grupa (prawie) w komplecie: Monika, Adam, Arek, Maciek i Staszek plus Grzesiek.
Tym razem ekipa trafiła do Ku Dziury. Mocno zmęczeni, zmarznięci, bez chwili wytchnienia walczyli z coraz to nowymi zadaniami przygotowanymi przez Grzesia.
Ostatnie z cyklu wejść kursu jaskiniowego 2015/2016 wypadło ponownie do Czarnej, a to m.in. dzięki wiejącemu mocno halnemu. W bardzo okrojonym składzie postanowiliśmy zajrzeć w miejsce, które na ogół nie ma czasu odwiedzić, czyli w partie Tehuby, w kierunku dna jaskini.
Fotografowali się: Adaś, Bogdany Dwa i Grzesiek
huhuha huhuha nasza zima nie jest zła. Pomimo niesprzyjającej pogody i mało komfortowych warunków, nasi kursanci wzięli się ostro do roboty. Gonili po sznurkach, poręczowali, przepinali się, trawersowali. A wszystko po to, żeby już niedługo załoić jakąś dziurę.
Przedstawiamy naszych nowych kursantów: Basia, Monika, Adam, Maciej i Stanisław. Póki co, dzielnie trenują techniki jaskiniowe w skałach - kilka zajęć już mają za sobą. Mamy nadzieję, że już niedługo uda im się zejść pod ziemię, chociaż na razie wyglądają dosyć niepozornie ;-).
Jak już wiadomo to był ostatni tak ciepły weekend w tym roku. Monika i Arek Dzień Chłopaka (30.09.2016) świętowali robiąc drogę Klasyczną na Zamarłej Turni.
W sobotę 29 września razem z Adamem i Pawłem wybraliśmy się z zamiarem zdobycia Żabiego Kapucyna lub jak kto woli Żabiego Mnicha Niżnego jakąś fajną drogą :) W końcu padło na fajną VI :)
W Wielkiej Litworowej szkoliła się ekipa: Gosia, Marzenka, Boguś i Sławek. Zjechaliśmy standardowo do Sali Pod Płytowcem i sprawnie opuściliśmy jaskinię.
Paweł Orawiec w czasie 60 godzin i 41 minut godzin wszedł na 14 najwybitniejszych tatrzańskich szczytów przekraczających 8000 stóp, czyli 2438 metrów. To najszybsze pokonanie tzw. Wielkiej Korony Tatr.
Niedzielne wspinanie w Rożnowie.
Wyprawa na Kołowy Szczyt uparcie goniona (aczkolwiek nieskutecznie) przez ciężkie, deszczowe chmury. Straszyło, straszyło...i tyle. Wejście od Doliny Jaworowej bardzo kruchym żlebem, zejście do schroniska przy Zielonym Stawie Kieżmarskim i powrót przepiekną Doliną Zadnich Koperszadów. Na szczycie, z palcem na spuście migawki, wyczekiwaliśmy odsłaniających się widoków, a było na co czekać :)